piątek, 13 listopada 2009

Deifikacja cesarzy rzymskich

Nowy ustrój rzymski, jaki wykształcił się po upadku republiki, pryncypat wziął nazwę od stanowiska princepsa, czyli pierwszego senatora, które Oktawian przyjął i zachował do końca życia. Pryncypat stanowił połączenie faktycznej monarchii z ideologią oraz instytucjami republikańskimi i opierał się na "powszechnej zgodzie" (consensus universorum). Uprawnienia były w nim nadawane przez senat i lud. Cechy charakterystyczne tego ustroju to rządy osobiste (auctoritas) i głęboki szacunek dla tradycji (mores maiorum).
Kolejnym krokiem który zdystansował władcę od ludu była deifikacja. Pierwszym władcą rzymskim deifikowanym ustawą senatu w roku 44 p.n.e. był Juliusz Cezar.
Na Kapitolu stał jego posąg z napisem; „Cezarowi półbogu”, w maju zaś 45 roku po powrocie z Hiszpanii w świątyni Kwiryna stanęła jego podobizna z podpisem „Deo Invicto” („Bogu Niezwyciężonemu”)(Tondel J., Jak cesarze rzymscy stawali się bogami, Mówią Wieki, nr. 9 1974 r., str. 25.)
Jednakże senat patrzył na te próby wyjątkowo niechętnie i dopiero śmierć przyniosła mu apoteozę. Regułą była zresztą taka kolejność rzeczy. Złamał ją dopiero Kommodus konsekrując się za życia. Odbierał on cześć boską jako sam Herkules.
Kaligula i Neron byli cesarzami, którzy folgowali profitom przysługującym z tytułu ich boskości, między innymi egzekwując orientalny zwyczaj proskinesis – padania na twarz przed władcą. Oficjalnie wprowadzony został on dopiero w czwartym wieku.
Jak charakteryzuje przemiany ideologiczne Jean Paul Roux; „Przekonanie, że władca jest bogiem żyjącym na ziemi zapanowało wreszcie powszechnie. Na dłuższą metę stało się ono nieodzowne dla ludu, który się tego domagał i który zarazem w dużej mierze utracił wiarę w jakichkolwiek innych bogów. W zbyt wielkim, wielorasowym i coraz bardziej materialistycznie nastawionym Cesarstwie narastający kult cesarza stawał się najpotężniejszą podporą religii. Cesarze z dynastii Antoninów rozumieli, że należy go podsycać i czynili to głosząc coraz intensywniej nadnaturalne przymioty władcy. Uznawanie boskości Cezara stało się dowodem obywatelskiej cnoty, a kult cesarza jednym z najpotężniejszych przejawów rzymskiej religii”.(Roux J.P, Król mity i symbole, Bellona, Warszawa 1998 r., str. 100)
W II wieku rozbudowaniu ulega rytuał pogrzebowy cesarzy wzbogacając się zarówno o symbolikę podkreślającą boskość zmarłego, jak i wizualne efekty oddziałujące na wyobraźnię widzów. Zmarłego poddawano dwukrotnej kremacji. Pierwsza dotyczyła ciała i była prywatną sprawą domu cesarskiego. Po spaleniu zwłok na stosie, resztki w postaci kości składano w mauzoleum.
Druga zaś kremacja miała wymiar symboliczny i duchowy. Stanowiła publiczną demonstrację apoteozy zmarłego.
Uroczystości pogrzebowe odbywały się na ogół na Polu Marsowym. Wystawiano podczas oficjalnego pogrzebu idealnie wymodelowaną woskową kukłę cesarza znajdującą się w pozycji horyzontalnej. Traktowano ją jak człowieka do tego stopnia, iż zdarzyło się na pogrzebie Pertinaksa w 193 r., że niewolnicy odganiali wachlarzami muchy z przed twarzy 'zmarłego'. Z kolei kukła Septymiusza Sewera przez siedem dni czekała na swoją kremację wystawiona przed pałacem na Palatynie udając chorego cesarza. Socjotechniczna gra posunęła się nawet do tego, iż odbywały się przed nią specjalne konsylia lekarskie orzekające o stanie zdrowia (Tondel J., Jak cesarze rzymscy stawali się bogami, Mówią Wieki, nr. 9 1974 r., str. 28).
Po uroczystościach żałobnych kukła cesarza ustawiana była na specjalnym rusztowaniu, gdzie następowało jej spalenie. Ponadto na szczycie stosu umieszczano klatkę z orłem. Gdy konstrukcja zaczynała się palić uwalniano go uchylając drzwiczki. Kukła topiła się nie pozostawiając śladu, zaś orzeł, symbol cesarza wzbijał się ku niebu.
Potwierdzenie tych rytuałów odnaleźć można na monetach zawierających wizerunki cesarza wzbijającego się ku niebu na kwadrydze, obok orła i objaśniające słowo consecratio. Apoteoza nie omijała kobiet, te swoją podróż odbywały na pawiach.
Proces ubóstwienia w dynastii julijsko – klaudyjskiej objął jedynie Augusta i Klaudiusza, z Flawiuszów Wespazjana, zaś poczynając od Nerwy (98 r n.e.) wszystkich cesarzy.
Okres od III w. to początek długiego końca; powolna, przerywana chwilowymi ozdrowieńczymi zrywami agonia Imperium. Pogłębiający się kryzys Imperium skłonił cesarzy do podjęcia dalece idących środków zaradczych. Odpowiedzią miał być większy centralizm, dążenie do absolutyzacji władz. Wymagało to rzecz jasna nowej podbudowy ideologicznej, analogicznej 'centralizacji' religijnej, gdyż, jak trzeba pamiętać religia należała przede wszystkim do sfery publicznej. A więc szukano rozwiązań jeśli nie monoteistycznych to przynajmniej wynoszącymi jedno bóstwo na piedestał.
Jednak zrzeczenie się, najpierw przez Teodozjusza w 379 r., a nieco później przez Gracjana tytułu pontifexa maximusa stanowiło symboliczny akt rozerwania szczególnej więzi jednoczącej regnum i sacerdotum. Odtąd miały być to strefy rozdzielne, co podkreślał mocno zwłaszcza Kościół zachodni.
Jak to podsumowuje cytowany już włoski badacz Julius Evola; „Epoka imperialna wykazuje, w ciągu swego rozwoju, tą podwójną, sprzeczną naturę: z jednej strony, teologia, metafizyka i liturgia władzy królewskiej stawały się coraz bardziej odseparowane; z drugiej strony, istniało wiele nawiązań do nowego Złotego Wieku. Każdy cesarz uznawany był formułą expectate veni; jego pojawienie się ponawiało mistyczne wydarzenie (adventus augusti), któremu towarzyszyły naturalne zjawiska, zaś jego upadek znakowany był przez złe omeny. Był on redditor lucis aeternae (Konstancjusz Chlorus); był również pontifex magnus i tym, który otrzymał od olimpijskiego boga uniwersalne dominium symbolizowane przez kulę. Korona przypominająca promienie słoneczne oraz berło króla niebios były królewskimi insygniami cesarza. Jego prawa uznawane były za święte lub boskie. Nawet w senacie, konsekrująca go ceremonia miała charakter liturgiczny. Jego wizerunek był czczony w świątyniach różnych prowincji, przedstawiany na licznych sztandarach wojennych, uznawany za najwyższy punkt odniesienia fides, kultu jego żołnierzy oraz symbol jedności imperium.” (Evola Julius, Zanik zachodniej Tradycji, za; http://www.juliusevola.tk/)

(Jest to fragment książki poświęconej przyjęciu chrześcijaństwa w starożytnym Rzymie - już wkrótce dostępna na allegro)

1 komentarz: